Ostatnia nowość Arma Hobby, prototyp PZL P.11/I trafił do mojego warsztatu. Trochę „służbowo”, ale w dużej mierze z pasji do wielkich przedwojennych szachownic i niepomalowanych metalowych powierzchni. Dużą rolę w wyborze modelu miała łatwość montażu modułowego modelu. Zobaczmy czy te oczekiwania się ziściły!
P.11/I – model z modułów
Model ma konstrukcje modułową. Prototyp P.11 był wykonany na narzędziach z których zbudowano prototypy P.6 i P.7. Miał praktycznie ten sam kadłub, różnił się silnikiem i skrzydłami. Model Arma Hobby został zaprojektowany tak, aby można było wykorzystać wspólne części tych samolotów. Środek kadłuba jest inny – ma inne położenie chłodnicy. Silnik też jest inny, ale to samo śmigło co P.6 i P.7. Skrzydła i stateczniki są takie jak w seryjnym P.11, ale bez blachy falistej i grzebieni. Można powiedzieć, że to skrzyżowanie kadłuba P.6/P.7 ze skrzydłami P.11.
Sklejanie modułów idzie łatwo, maja dobre spasowanie i gniazda pozycjonujące. Mała kropla superglue na linie łączenia części od środka modelu i segmenty są trwale złączone.
Manetki przepustnicy i powietrza z blaszki sa dosyć delikatne. Przykleiłem je na krople Poxipolu. Lepkość tego kleju od razu chwyta drobne części, a przy okazji w mniejszym stopniu grozi zabrudzeniem modelu. Golenie podwozia, odlane razem z środkową częścią kadłuba, mają przygotowaną fabrycznie bruzdę, do której wkleja się usztywniający drut 0,5mm. Potem szybkie szpachlowanie i mamy bardziej wytrzymałe nogi samolotu.
Tablica przyrządów składa się z trzech części umieszczonych pod kątem. Przykleiłem je do malowania do taśmy malarskiej umocowanej do kawałka płyty pcv przy pomocy taśmy dwustronnej. Fotel i podłoga mają kilka części z blaszki. Pasy „dolne” przykleiłem na poduszce siedzenia. Pasy „górne” tylko końcem do oparcia siedzenia. Po zakończonym malowaniu modelu wywłokę je na zewnątrz kabiny.
Malowanie – podkład
Podzespoły modelu pomalowałem surfacerem – czarnym, dla lepszego malowania metalizerami. Ster kierunku dopasowałem do statecznika pionowego bolcem z drutu. Potem ster malowałem trzymając za bolec. Kadłub zaś nabiłem na wykałaczkę w otwór bolca. Lekki model daje się łatwo trzymać i obracać do malowania. Silnik i pierścień Townenda będę malował osobno. Są zdejmowane i przykleję je na miejsce dopiero po pomalowaniu całości i po weatheringu. Modułowy model sprawdza się tu doskonale.
Śmigło było od tyłu pomalowane na czarno matowo. Surfacer zamaskowałem taśmą, będzie trzeba tylko pomalować resztę na metalowo. CDN
Zobacz jeszcze:
- Modele PZL w sklepie Arma Hobby link
Model zapowiada się świetnie – aż kusi żeby zacząć własnyn warsztat. Kibicuję i czekam na dalszą relację!
Ja mam doświadczenie z modelami PZL P.1/II, PZL P.6 i PZL P.7/I w 1/48 ArmaHobby. Wszystkie są podobnie „modułowe”, najbardziej oczywiście podobny jest P-7/I ze względu na podobieństwo konstrukcji kadłuba. Wszystkie sklejały się rewelacyjnie, a efekt końcowy jest wyjątkowo dobry przy niskim nakładzie pracy. Tutaj widzę, że firma stale wyciąga wnioski – dobrze, że segment, w którym normalnie był zbiornik paliwa jest tym razem „pusty”. Umożliwia to umieszczenie w nim zbiornika i inne uzupełnienia bez frezowania. Kabina prezentuje się znacznie lepiej niż w P.1 (w 1/48), choć tamta też była całkiem dobra. W sumie gratulacje! Zwłaszcza za tematykę, która powoduje, że w ostatnich dwóch latach najwięcej modeli skleiłem właśnie z ArmaHobbby (o jeden więcej niż Eduarda ;)).
Rosną szanse na skompletowanie kolekcji wszystkich Pezetelek Puławskiego. Teraz poproszę P-8, P-9 i Super P-24.
Od dłuższego czasu zastanawiam się nad pozyskaniem PZL P.7 w 1:48. Niestety Arma Model, póki co, oferuje jedynie wersję prototypu. Ale warsztat nasila mój apetyt na zakup i tej wersji siódemki.
Wg mnie golenie powinny być „fabrycznie” wzmocnione drutem, ale to drobiazg.
Śledzę z wypiekami na twarzy.
Na razie P.7a w 1/48 raczej nie. Nie w tym roku.
Model super! Nic tylko zamawiać i sklejać. Czekam na drugą część!
Zapowiada się nieźle. Brakuje mi w artykule wyraźnie zaznaczonej informacji w jakiej skali jest sklejany model, nie dla wszystkich jest to oczywiste. Ciekaw jestem efektu finalnego.
Dzięki z uwagę. To 1/72 jak już pewnie wiesz. Sam ciągle podziwiam Twój P.11c 1/48.
To wspaniale, że Arma Hobby podjęło temat polskich, rewolucyjnych konstrukcji biura Pułaskiego! Jeśli chodzi o prototypy, to jest jeszcze spore pole do opracowania. Jednakże gdybym miał coś wskazywać, to następny wybrałbym b.ciekawy PZL P.11/IV, wystawiony na Salonie Paryskim 1932r. Samolot otrzymał nowy ślinik GR, trójpłatowe śmigło, owiewki kół itd… W ten sposób nabrał nowego, ciekawego i groźnego wyglądu myśliwca…
Ale wracając jeszcze do nowego modelu P.11/I, miałbym zastrzeżenia do bocznych pasów kryjących łączenie blach kadłuba do podłużnic. Otóż elementy te są wyszczególnione tylko liniami, a w rzeczywistości były wąskimi pasami nałożonymi na pokrycie. Większość producentów modeli P.11 czy P.24 słusznie przedstawia je jako w wypukłe (ew. do korekcji grubości przez modelarza). Ciekawe natomiast rozwiązanie, zaproponował „MK” na swoim modelu P.8, gdzie pasy zostały odwzorowane na blaszce fototrawionej…!!!
Lubimy te klimaty! Pasy wzmacniające, być może tamte rozwiązania są lepsze. Seria będzie mieć kontynuację. Modele seryjne w plastiku a prototypy w żywicy. Zobacz jak z P.7a.
Kolejny porządny model pięknego polskiego samolotu!
Nie mogę się doczekać finału!